and i'm so boooring
and bored
właściwie nigdy nie bylam zwolenniczką celów pienięznych
a tu się okazuje się że czasem nie można się bez nich obejść
ehh
ale czasem lepsze mniejsze zło
mam tyle rzeczy o ktorych chce napisac a potem zapominam
ostatnio myslalam o tym ze życie to takie kolo fortuny mimo wszystko moze byc ze spokojnie sie kreci a moze byc ze co chwila podrzuca niespodzianki i czasem bardzo nie mile
ale tez pozytywne moze byc
myslalam np w kwesti zwiazkow miedzy ludzmi czy przyjazni czy małżeństw czy nawet rodzin
są ludzie którzy weygladają super mega dobranych i pozytywnych i fajnych
a potem nagle skądś sie dowiadujesz ze sie rozeszli ze maja mega problemy
albo chca sie rozejsc
i zwlaszcza malzenstwa to takie z zalozenia zwiazki na cale zycie
wiec co sie dzieje ze ludzie kochajacy sie majcy zasady wolę walki, przetrwania
nagle rezygnuja
nagle cała od długiego czasu budowana wizja sielanowego życia, lub chociazby szczesliwego mimo problemow, zamienia się w wizje przyszłosci wygladajaca jak kupa złomu z jedyna opcja zawalania się wkrótce
przecież Ci sami ludzi zakładali że pojawią się problemy w przyszłości chcieli się wspierac w ich rozwiązaniu
dlaczego potem brakuje im tego chcenia
albo dlaczego zaczynają się czuć jak w własnorecznie wybudowanej klatce
znam takich przykladów mnustwo
jedni się rozchodzą inni próbują przetrwać z dnia na dzień tę kolejną walkę
ale na moje oko to napewno więcej niż 60% małżeństw ma takie problemy
widocznie za zewnątrz lub nie
co się stało
dlaczego moja babcia mogla być z moim dziadkiem cale życie?
a dlaczego teraz wydaje sie to być niemalże niemożliwe w wielu przypadkach już w założeniu?
albo dlaczego zaczyna to być tak trudne?
(i myśle tu o ludziach którzy w założeniu nie są głupi i zdemoralizowani)
czy ludzie są teraz zbyt samolubni?
czy wszytsko w tym świecie jest zbyt jednorazowe?
czy otaczające nasz problemy i stresy są tak duże ze pododują problemy ze sobą i psychiczne?
czy poprostu chcemy iść na łatwiznę?
czy szczęście zaczeło być produktem ubocznym ściśle określonych schematów i sytuacji a nie ma już związku z nastawieniem umysłu?
czy nie mamy już cierpliwosci?
a może zakładamy że pojawiające się problemy w większym stopniu są efektem czynników ubocznych niż nas samych?
będąc w wieku gdzie trzeba by sobie "ułożyć życie" zastanawiam się
jak będzie wyglądało moje życie za
5
10
15 lat
i patrzac na otaczających ludzi widze że współczynnik niepowodznia jest stosunkowo wysoki : )
"wierność jest nudna"
No comments:
Post a Comment
wypowiedzieli sie.