Biometrycznie rzecz biorąc hehe
I got a pocket, got a pocketful of sunshine
I got a love and I know that it's all mine
Ohhh
Whoa
Do what you want but your never going to break me
Sticks and stones are never gonna shake me
Nooo
Woah
Take me away! (Take me away)
A secret place!!(A secret place)
A sweet escape! (A sweet escape)
Take me away! (Take me away)
Take me away! (Take me away)
To better days! (To better days)
Take me away! (Take me away)
A hiding place! (A hiding place)
Choć od użerania się z tymi 40stoma stronami tekstu prawie nic mnie nie odciągało, to jednak chyba o wydarzeniach z boku odczuwam potrzeba napisania.
Nie jest to próba tłumaczenia czegokolwiek lub kogokolwiek ;)
Zastanowiłam się nad mocą plotki. Nie wnikając w stopień jej autentyczności, albo samego źródła.
Czasami te klika niepotrzebnych słów, do nieodpowiedniej osoby (albo wręcz odwrotnie odpowiedniej - zależy od intencji) może wywołać niezłą aferę i nieść daleko pogłos.
Ludzkie domysły dopisują co swoje. I powstają historie godne telenoweli.
Właściwie słyszałam o sobie różne rzeczy i raczej coraz mniej się tym ciśnieniuje, coraz mniej mnie dziwi.
Ale widząc teraz jak plotka czy spore przejaskrawienie sytuacji (subiektywne odczucie) opowiedziane dalej może nabrać mocy.
Właściwie czasem wystarczy rzucić jakiś tekst i dopowiedzieć - "tylko nikomu nie mów" i jak lawina dalej inni automatyczni wiedzą.
Takiej puszczonej w eter opowieść czy tekstu już nie zatrzymasz.
Ale co dziwne dla mnie i o czym właściwie chce napisać -
Po pierwsze reakcje, rzadko zdarza się że słyszymy jakieś niusy i w nie wątpimy, zazwyczaj człowiek ma tendencje do przyjmowania tego jako pewnik. 90% Informacji - 90% ludzi przyjmuje w właśnie taki sposób.
Reakcja obgadywanego zazwyczaj nawet jeśli przyjmiemy "że sie nie przejmuje" to i tak jakoś to dotyka, wewnętrznie choć w najmniejszym stopniu wpływa na poddenerwowanie.
Nikt nie lubi kiedy jego autentyczność jest przekłamywana.
Po drugie jeszcze dziwniejsze jest to, że ludzie zamiast zająć się sobą bawią się w takie rzeczy, powtarzanie dalej, dopytywanie, ciekawość o wszystkich w około.
Nie potrafię znaleźć przyczyny - po co gromadzić taką ilość informacji o innych ludziach w swoim mózgu.
Wygląda to tak jakby swoje własne życie było nudne, a innych fascynujące.
Jakby czas poświęcony na rozmawianiu o innych poświęcić przykładowo nauce gry na pianinie to pewnie co drugi człowiek na świecie byłby muzykiem.
Właściwie to jak nie chcesz uczestniczyć w eventach typu "porozmawiajmy o" to i tak nie masz szansy tego zrobić bo musiałbyś się urodzić na innej planecie. Normalniejszej.
I jeśli tylko taka by istniała z chęcią bym się tam przeprowadziła.
Ale wracając na ziemię - temat jest niepojęty. Od jakiegoś czasu mam faze na nieupublicznianie (idea bloga nie wnikając, niby mogłaby temu zaprzeczać, ale tak naprawdę co ja tu piszę o sobie - nic.), ale to nieupublicznianie zauważyłam z obserwacji różnych wydarzeń, że nie ma wpływu na to czy będziesz obgadany/na czy nie, to tylko kwestia tego, że w jednym źródle mniej możesz o czymś przeczytać.
I choć właściwie uznałam jakiś czas temu, że to co inni mówią czy myślą o mnie czy tym co robię niewiele istotne, to po ostatnim czasie muszę zweryfikować.
Ciężko to przyznać ale w jakimś stopniu to ma znaczenie - bo jeśli zupełnie abstrakcyjny przykład: rozejdzie się plotka, że "jesteś tępy", to ludzie po jakimś czasie będą cię traktować jak "tępego" i doszukiwać się w każdym szczególe Twojego zachowania potwierdzenia.
Powodem tego jest to, że chcą być wiarygodni w swoich myślach, w tym co o Tobie mówili, myśleli, naturalnie chcą to potwierdzić - i tu 60% ludzi nie zmieni zdania nawet jak zobaczy że jest inaczej - powie dzisiaj miał/miała dobry dzień "i tak jest tępy".
Nie jest to temat do końca prze mnie rozkminiony więc niewykluczone ze zmienię zdanie hehe.
Pocketful Of Sunshine
.
No comments:
Post a Comment
wypowiedzieli sie.