there is nothing that making you feel better, than listening to Elliott Hulse
Nic nie robić, nie mieć zmartwień Chłodne piwko w cieniu pić Leżeć w trawie, liczyć chmury Gołym i wesołym być Nic nie robić, mieć nałogi Bumelować gdzie się da Leniuchować, świat całować Dobry Panie pozwól nam "Time passes. Even when it seems impossible. Even when each tick of the second hand aches like the pulse of blood behind a bruise. It passes unevenly, in strange lurches and dragging lulls, but pass it does. Even for me."
if every step you can take forward will be as same bad then you just feel like game is over but the game is not over. and it will never be. and there is no escape. every possible choice is somehow bad czuje sie troche jak te 10 lat temu z plecakiem pierwszy raz na dworcu centralnym sama pytajaca siebie co zycie przyniesie teraz tyle sie wydazylo jakie bedzie to kolejne 10 lat trzeba przyznac ze kolo 30 stki kazdy staje sie sceptycniejszy bo już nie powiesz sobie świat należy do mnie mogę wszytsko bo wiele szans już wykorzystałeś inne straciłeś wiele bitew wygrałeś i równie dużo przegrałeś ale czas to coś czego się już nie odzyska i tego optymizmu beztroski zaufania wiary w wiele rzeczy otwartości kolejne kilka lat nie zapowiada się jakoś szczególnie beztrosko a to jest co w życiu chciałam zachować na zawsze młodzieńczą świeżość umysłu ale życie tak absorbuje nie ma czasu nawet posiedzieć i pomysleć kolejnyy raz "Taśma kręci się Ty stoisz przy niej Jesteś pionkiem w grze Kółkiem w maszynie Żyjesz w zamkach pośród chmur Na ich wieżach Nie chcąc wiedzieć ani czuć Dokąd zmierzasz Zamki na piasku Gdy pełno w szkle Poranna witaj zmiano To życie twe" LP
ale jak mawiał sapkowski "coś się kończy, coś zaczyna"
Pamiętam takie uczucie, kiedy przed jakimś egzaminem siedzisz już jakiś czas nad notatkami, albo w szkole nad książka przed klasówką. I tak siedzisz już jakieś długi czas, może nawet dobre kilka godzin i porostu już nawet nie możesz znaleźć sobie wygodnej pozycji. Każda pozycja jest niewygodna, nie możesz już się skoncentrować na nauce wszystko Cię rozprasza, ale też wiesz, że nic innego nie możesz teraz robić bo przed tobą egzamin i musisz go zdać. I tak się męczysz, czasami to prawdziwe tortury Tak dokładnie się teraz czuje. Tylko że nie ma żadnego egzaminu. Tylko życie. Jestem w mega "niewygodnej pozycji", którą już próbowałam kilka razy zmieniać. Wiem, że muszę robić to co robię na tą chwilę by osiągnąć to co chcę osiągnąć. Ale sam proces dochodzenia do tego jest mega męczący i niewygodny. Próbując na chwilę zająć się czymś innym wiem że to bez sensu na tą chwilę bo nie mogę się temu poświęcić wystarczająco bo co innego jest priorytetem. Niedługo dostane odleżyn od braku zmiany pozycji, ale ciągle próbuję sobie mówić, wytrzymaj jeszcze trochę. Bo co jeśli uczylibyśmy się na egzamin i w połowie przerwali a na teście byłaby dokładnie ta cześć której nie przyswoiliśmy. Oblalibyśmy go. Tak też jest w życiu, jedyne co gwarantuje jakąś dozę sukcesu jest doprowadzanie rzeczy do końca a takich nie doprowadzonych na tą chwilę mam kilka. Mega mi to ciąży bo nie daje mi możliwości zrobienia kroku na przód. Jest tyle rzeczy które chcę robić, których się chcę nauczyć, przeżyć, zobaczyć że zaczynam się martwić upływającym czasem, jestem coraz starsza, coraz trudniej wszystko przychodzi. Wiem że nie powinno się zbyt dużo myśleć o przeszłości ale tak wielu rzeczy teraz żałuję a najbardziej z tego wszystkiego ZMARNOWANYCH LAT W SZKOLE. Trzeba było albo nie chodzić do tej szkoły , albo wykorzystać dobrze ten czas. Mogłam nauczyć się tylu praktycznych rzeczy, a tu tymczasem człowiek się stresował najbardziej tym co najmniej w życiu potrzebne. Mogłam ogarnąć w dobrym stopniu: angielski ruski niemiecki, tyle godzin przesiedzianych w szkole na nic. Zmarnowanych. Mogłam zamiast myśleć o pierdołach zdobyć jakieś praktyczne umiejętności które ułatwiły by mi teraz życie. A takto mając prawie 30 lat ;/ ciągle nie wiem co robić dalej aby nie musieć tyrać jak osioł do 80tki. Studia też na nic się nie przydały bo zagranicą, albo dokładniej tu gdzie mieszkam są niczego nie warte. Czuję mega potrzebę nauczenia się albo angielskiego albo hiszpańskiego w stopniu perfekcyjnym, nie wystarcza mi już tylko porozumiewanie się. Chcę rozumieć wszystko co mnie otacza perfekcyjnie. Chcę cieszyć się grą słów w konwersacji. Brak takiej możliwości zabiera dużo radości z życia. Upłyca wszystkie konwersacje. To dziwne uczucie że umiesz wytłumaczyć dosłownie wszystko na okrętkę ale czasem nie potrafisz nazwać rzeczy "po imieniu"..
Несе Галя воду
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czuję zamęt w głowie.
Zawsze targały mną skrajności ale teraz to już naprawdę w wielu
tematach.
Przykładem może być np to że czasem tak mega tęsknie za miastem, za tym
innym tempem
życia, za ilością możliwości spędzania czasu, ilością ludzi,
anonimowością, a za chwilę
wręcz odwrotnie myślę, ze kocham ten spokój małomiejski, to ze ludzie
są tacy życzliwi, to
że co krok spotykasz kogoś znajomego.
Nienawidzę małych miast a za chwilę je doceniam.
Marzę żeby zamieszkać w takiej bodajże Barcelonie a potem jak przypomnę
sobie jak ostatnio
się czułam w warszawie mi się odechciewa.
Chcę spokoju, osiądnięcia w jakimś miejscu ale tak naprawdę marzy mi
się podróżowanie
mieszkanie wszędzie po trochu.
Trudno zdefiniować czego tak naprawdę chcę.
Chcę mieć więcej czasu dla siebie ale też więcej zarabiać żeby jakoś
ogarnąć przyszłość
bez potrzeby pracowania na etacie.
I tyle sprzeczności w tym wszystkim.
Zmiany miejsca zamieszkania czy otoczenia nie mogą być celem samym w
sobie bo byłoby to
głupie.
Ale właściwie to rzecz która jakoś podświadomie najbardziej mi się
marzy.
Usiąść w stanach w LA pogadać z jakimiś miejscowymi jak życie toczy się
tutaj. Z jakimiś
młodymi ludźmi którzy ciągle pełni nadziei na życie łatwe i piękne.
Uwierzyć na chwile w taki american dream, mimo że nie istnieje.Pojechać
do Tokyo i
zobaczyć ten skomputeryzowany rytm życia, tych zapracowanych ludzi w
jakimś świecie żyją i
jakimi kategoriami myślą.Odpocząć w Nowej Zelandii, podziwiając
domniemany spokój i piękne
widoki rozmawiając z ludźmi którzy się tam osiedlili jak ich życie ich
tam
przywiodło.Przemierzyć hektary australijskich stepów podziwiając
odległości i inność ludzi
tak oddalonych od reszty świataZobaczyć góry Mongolskie, stepy
akermańskie, syberyjskie
zimno, majestatyczność Sant Petersburga, Lazurowe wybrzeże we Francji.
Malediwy, Wyspy
tajlandzkie, wietnamskie uprawy ryżu.Indyjskie słonie.Czeską
Pragę.Norweskie fiordy i
zorzę polarną.Szkocką zieleń i zamki.Irlandzką piękną przyrodę.Usłyszeć
meksykański
hiszpański w Meksyku.
co do pracy tez ostatnio mam inne przemyślenia, w dzisiejszych czasach wmawia nam się że kariera jest gwarancja sukcesu, dobra lubiana praca, ale myślę ze to nie prawda, gwarancja przyjemnego życia jest w dzisiejszych czasach możliwość zarobienia dobrych pieniędzy
to wszystko
jeśli podejdziesz do pracy raczej przedmiotowo nie emocjonalnie
to bardzo ułatwi życie
przyjemność z pracy mogli w dawnych czasach mieć rolnicy którzy uprawiali ziemi widzieli jak to wszystko rośnie mogli się tym cieszyć mogli wykarmić rodzinę i to było ich szczęście
ale te czasy minęły
dziś nie wystarcza ludziom wykarmienie rodziny
wszyscy chcą żyć na wyższym poziomie niż tylko mieć coś do jedzenia
i do tego nie wystarcza podejście chce mieć prace która da mi satysfakcje
nie ma już praktycznie prac czy zawodów które same w sobie dają satysfakcje
a jeśli są to bardzo mało
i również nie są wolne od stresu
to jeśli już musisz pracować i musisz się stresować to chociaż niech to będzie też warte
i niech płacą ci tyle żebyś po pracy mógł się zrelaksować nie myśląc skąd weźmiesz na zapłacenie rachunków
i skoro każda praca stresuje
to lepiej już mieć jakąś która średnio lubisz a dobrze płacą
niż stresująca którą nawet lubisz i płacą jakieś gówno
jedyne co przemawia za mniej płatną pracą jest ilość spędzonego czasu na niej
może dla wielu ludzi to oczywiste ale dla mnie nigdy nie było
zawsze szukałam mało wymagających prac, tak żeby tylko coś tam zapłacili byle do weekendu
i tak zleciał mi czas
spędziłam dokładnie taką samą ilość godzin w pracy co inni ludzi wysilający się trochę bardziej a nie osiągnęłam nic
nie odłożyłam kasy żeby w przyszłości moje życie było łatwiejsze
i między czasie nie zrobiłam dużo więcej poza pracą niż można byłoby się spodziewać
konkludując praca jest żeby zarobić kasę w dzisiejszych czasach, jeśli poświęcając ten sam czas możesz zarobić więcej to "pieprzyć" prestiż, życie jest ważne a nie praca
why all my life i have to be surrounded by idiots
gosh i cannot anymore
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
półksiężyc to mój hamak
marze by zmienić planetę na inna.
should I stay or should i go now... should I stay or should i go just one. . it's enough on this point pointless 'żyje sobie chyba sam na złość. wciąż gram spiewam jem i śpie tak naprawde jednak nie ma mnie zupełnie obcy tu niby wróg wciąz bardziej obcy wam i sobie sam.'
Kiesza - Take Me To Church
http://www.tekstowo.pl/piosenka,hozier,take_me_to_church.html : niżej po polsku/ My lover's got humour She's the giggle at a funeral Knows everybody's disapproval I should've worshipped her sooner If the heavens ever did speak She is the last true mouthpiece Every Sunday's getting more bleak A fresh poison each week 'We were born sick' You heard them say it My church offers no absolutes She tells me 'worship in the bedroom' The only heaven I'll be sent to Is when I'm alone with you I was born sick, but I love it Command me to be well Amen, amen, amen Take me to church I'll worship like a dog at the shrine of your lies I'll tell you my sins so you can sharpen your knife Offer me that deathless death Good God, let me give you my life [x2] If I'm a pagan of the good times My lover's the sunlight To keep the Goddess on my side She demands a sacrifice To drain the whole sea Get something shiny Something meaty for the main course That's a fine looking high horse What you got in the stable? We've a lot of starving faithful That looks tasty, that looks plenty This is hungry work Take me to church I'll worship like a dog at the shrine of your lies I'll tell you my sins so you can sharpen your knife Offer me my deathless death Good God, let me give you my life [x2] No masters or kings when the ritual begins There is no sweeter innocence than our gentle sin In the madness and soil of that sad earthly scene Only then I am human, only then I am clean Amen, amen, amen Take me to church I'll worship like a dog at the shrine of your lies I'll tell you my sins so you can sharpen your knife Offer me that deathless death Good God, let me give you my life [x2] Moja ukochana ma poczucie humoru Jest chichotem na pogrzebie Wie, że nikt tego nie pochwala Powinienem był czcić ją wcześniej Jeśli niebiosa kiedykolwiek przemówiły Ona jest ich ostatnim, prawdziwym przekazem Każda niedziela staje się coraz bardziej posępna Świeża trucizna każdego tygodnia "Urodziliśmy się chorzy" Słyszeliście, jak to mówią Mój kościół nie oferuje rozgrzeszenia Ona mi mówi: '"Oddawaj mi cześć w sypialni" Jedyne niebo, do którego pójde To wtedy, kiedy ja jestem sam z tobą Urodziłem się chory, ale kocham to Rozkaż mi abym był zdrowy* Amen, amen, amen... Zabierz mnie do kościoła Będę wielbił jak pies w świątyni twoich kłamstw Wyznam ci moje grzechy, więc możesz naostrzyć swój nóż Ofiaruj mi tą śmierć bez śmierci** Dobry Boże, pozwól, że oddam Ci moje życie [x2] Jeśli jestem poganinem dobrych czasów Moja ukochana jest blaskiem słońca By utrzymać Boginię po swojej stronie Ona żąda ofiary Wysuszyć całe morze Zdobyć coś błyszczącego Coś mięsnego na główne danie To dobrze wyglądający koń Co trzymasz w swojej stajni? Mamy wielu wygłodzonych wiernych To wygląda smakowicie, to wygląda obficie To wzmaga głód Zabierz mnie do kościoła Będę wielbił jak pies w świątyni twoich kłamstw Wyznam ci moje grzechy, więc możesz naostrzyć swój nóż Ofiaruj mi tą śmierć bez śmierci Dobry Boże, pozwól, że oddam Ci moje życie [x2] Żadnych władców czy królów, gdy zaczyna się Rytuał nie ma słodszej niewinności nad nasz delikatny grzech W tym szaleństwie i centrum tej smutnej, ziemskiej sceny Tylko wtedy jestem człowiekiem Tylko wtedy jestem czysty Amen. Amen. Amen... Zabierz mnie do kościoła Będę wielbił jak pies w świątyni twoich kłamstw Wyznam ci moje grzechy, więc możesz naostrzyć swój nóż Ofiaruj mi tą śmierć bez śmierci Dobry Boże, pozwól, że oddam Ci moje życie [x2] ______
ważne są chwile. cieszę się z dzisiaj. choć normalnie się niecieszę hehe. ale teraz o czym innym.
Ásgeir - Heart-Shaped Box (Cover)
~~~~~~~~~~~~ usilnie próbuję sobie przypomnieć co zajmowało mój umysł jakieś 4 lata temu zanim tu przyjechałam i właściwie nie jestem w stanie sobie przypomnieć tyle głębokich przeżyć w tych ostatnich latach że właściwie wydaje się że tan czas przed nie istniał jakby wszystkie wspomnienia wyblakły są dużo mniej wyraźne i kolorowe albo ich nie ma mnóstwo rzeczy poprostu zapomniałam nieraz ktoś o czym opowiada a ja poprostu tego nie pamiętam nie pamiętam ludzi sytuacji emocji dzień codzienny wypiera to co było dawniej życie tu bardzo eksploatuje a może poprostu ŻYCIE dorosłe bardzo eksploatuje ~~~~~~~~~~~~~~~ ciężej się wyrażać po polsku bardzo rzadko rozmawiam po polsku (dlatego zaczęłam czytać książki w tym miesiącu, może nie będę robić tylu błędów) w pracy mówię do siebie w języku w którym aktualnie rozmawiam czasem nawet mówię coś i nie kontroluje w jakim języku miałam też ostatnio ambicje szkolić angielski ale to chyba mija się z celem bo czy po angielsku czy po hiszpańsku wszyscy, którzy mnie otaczają mówią raczej podstawowo/średnio i na nic się zda poszerzenie słownictwa, którego i tak nikt nie zrozumie... no ale przynajmniej myśli będą bogatsze ~~~~~~~~~~~ ciągle fascynują mnie w ludziach te same cechy (jedna rzecz która się chyba nie zmieni) *opanowanie *szeroko pojęta odwaga (w tym myśli) *specyficzne ironiczne ale nie złośliwe poczucie humoru *pokora mimo pewności siebie *kiedyś powiedziałabym inteligencja ale teraz raczej błyskotliwość umysłu *wytrwałość nie upartość *posiadanie dobrze sprecyzowanych priorytetów a tu cytat z
"
ciągle się uczę , potem myślę że coś już wiem
a potem życie mi znowu uciera nosa
~~~~~~~~~~~~~~
kultura słowiańska to coś z czym się jednak łatwiej utożsamiać i odnaleźć
im dłużej jestem za granicą tym bardziej wzrasta we mnie "nacjonalizm" kulturowy
~~~~~~~~~~~~~
chyba zostanę mistrzem zaznaczeń w photoshopie i się ukoronuję za to sama
~~~~~~~~~~~~~
zaczynam wracać do siebie bo mam nieodpartą potrzebę wewnętrzną poznawania nowych ludzi dla samej przyjemności poznawania historii, osobowości i inności spojrzeń na świat
dawniej zawsze fascynowali mnie ludzie
tu jak dotąd było mi trudno czerpać przyjemność z formy rozmowy
do tego potrzebny jest lepszy język
ale już nad tym pracuję
żeby cieszyć się formą wyrażania myśli trzeba znać dużo więcej słów
niż do zwykłej komunikacji
dzięki Ma. mogę w końcu podyskutować na poziomie na nie tylko banalne, codzienne tematy, ta świadomość dodaje otuchy, że twoje rozmowy nie są tylko codziennością
~~~~~~~~~~~~~~~
tak już się przyzwyczaiłam że zawsze jest pod górkę, że już nawet nie wiem co to znaczy z górki
~~~~~~~~
~
to wszystko na dziś takie pourywane myśli
mam dużo przemyśleń ale nie mam czasu na bierząco notować to przygnębiające
""Nawet najpiękniejsza historia musi mieć swój ostatni rozdział.
Jeśli będziesz żył marzeniami, których nie zrealizowałeś, i uczuciami, którym nie pozwalasz się wypalić, twoje życie będzie przypominało książkę bez ostatniego rozdziału.
To tak, jakbyś ciągle na nowo pisał te same fragmenty, wierząc, że w końcu ułożą się w przepiękną opowieść. Tak się nigdy nie stanie".