Mimo świadomości, jak niektóre rzeczy na mnie wpływają nie potrafię z nich zrezygnować. Coś sprawia mi przykrość, ale nadal do tego dążę...? Mega sprzeczne a jednak. No ale zawsze miałam problemy z rozsądkiem z niektórych kwestiach. Kiedyś nastanie czas aby to zmienić, i kto wie czy nie zbliżam się do tej granicy.. oby!
Sporo od Fromma. Lubie go. http://pl.wikiquote.org/wiki/Erich_Fromm jeden cytat na zachęte: "Celem naszego życia nie powinno być posiadanie bogactw, lecz bogactwo bycia."
i jeden już milion razy cytowany wiersz ale ostatnio znalazłam gdzieś w sms-ie:
Hillar Małgorzata My z drugiej połowy XX wieku
My z drugiej połowy XX wieku rozbijający atomy zdobywcy księżyca wstydzimy się miękkich gestów czułych spojrzeń ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręceumieramy z miłości
albo jeszcze jeden Mickiewicza (kochaaam:D)
STEPY AKERMAŃSKIE
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu, Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi, Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi, Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu; Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi; Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi; To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie, Których by nie dościgły źrenice sokoła; Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła. W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie, Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła.
Pracuj, jakbyś nie potrzebował pieniędzy. Kochaj, jakby nikt cię nigdy nie zranił. Tańcz, jakby nikt nie patrzył. Śpiewaj, jakby nikt nie słuchał. Żyj, jakby to było niebo na Ziemi
i ten:
Szymborska Wisława "Nic dwa razy"
Nic dwa razy sie nie zdarza I nie zdarzy. Z tej przyczyny Zrodziliśmy sie bez wprawy I pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli Najtępszymi w szkole świata, Nie będziemy repetować Żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień sie nie powtórzy, Nie ma dwóch podobnych nocy, Dwóch tych samych pocałunków, Dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię Ktoś wymówił przy mnie głośno, Tak mi było, jakby róża Przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem, Odwróciłam twarz ku ścianie. Róża? Jak wygląda róża? Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty sie, zła godzino, Z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś- a więc musisz minąć. Miniesz- a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, wpółobjęci, Spróbujemy szukać zgody, Choć różnimy sie od siebie, Jak dwie krople czystej wody.
cudny. dobranoc. .
Wednesday, March 9, 2011
tak długo czekałam na ten dzień i nareszcie nastał jestem kompletnie wolna
Staliście się jednym powodem z którego jeszcze przeszło mi przez myśl, żeby tu zostać.
Ale wiem, że muszę realizować swój plan.
Absurdlanie drugi skrajny wniosek po it - pomyślałam, że chyba poradzę sobie tam gdzie będę.
Realizacja mojego pomysłu wydaje mi się jeszcze bardziej fascynująca.
Mam mało czasu, muszę przyłożyć się do nauki i zdobywania wiedzy.
ps życie zawsze jest trudne.
ale łatwiej o tym zapomnieć jak świeci słońce ;)
ps II
żule mani
skąpari
wieelki dżem.
.tyle.
włochy.
I have toadmitthatItalyisoneofthe nicestplacesthatIsaw.
I expecting something else, but I'm pleasantly surprised :D.. maybe outside the a man from the train.
niezły cover
Tuesday, March 1, 2011
yeaaaaa
Urlop!
Przepis na "rzewną" balladę by CeZik. Niezły jest!
Monday, February 21, 2011
znowu temat top.
no ale że mam czas w pociągu to poruszę kolejny raz ((:
wczoraj ktoś mnie zapytał o to jakie są plusy mieszkania tam. (gdzie mieszkam) i o dziwo plusów wymienić zbyt dużo nie potrafiłam. a skoro już TU jestem mogłabym znać jakieś plusy tejże egzystencji.
z tych które wymieniłam to praca, że o nią łatwiej. i ogólnie możliwości ale w sumie tak naprawdę jaki to argument,bo jak ktoś chce poradzi sobie wszędzie:)
więc możne naprawdę czas na zmiany, właściwie to będąc tu chciałam osiągnąć dwie rzeczy
jedną osiągnęłam
drugiej nigdy nie osiągnę
wiec jaki sens tu tkwić
.
Wednesday, February 16, 2011
niniejszym ogłaszam że jestem dwulicowa. i na dodatek hipokrytyczna ...
i piszę to w nadziei że dzięki temu będzie mi lżej. a nie będzie dobrze że weekend zapowiada się spoko .
Jako, że ostatnio na własne życzenie straciłam trochę na anonimowości, obiecałam sobie że będę pisać rzadziej... w sumie nie wiem skąd taka relacja, ale tak postanowiłam. Noi w ogóle miałam max 2 razy pisać w miesiącu... Lecz jakoś mam dziś wene. I na dodatek napiszę coś o sobie na początek a nie o przemyśleniach.
Ostatni tydzień męczę się strasznie nad napisaniem ostatniej strony do przepustki na zakończenie mojej edukacji. I mimo że jest to najmniejsza część jaką mam zrobić jest najtrudniejsza. Nie wiem o co chodzi, ale może o obawę, że to już definitywny koniec. Większość elementów mojego życia tłumaczyłam sobie tym, że 'muszę skończyć szkołę' lub 'najpierw muszę skończyć szkołę'. Gorzej, że skończy mi się wymówka. To jest takie ciężkie - podjąć mądrą decyzję co dalej. Wiem, że można nic nie robić i żyć dalej, ale je nie chce żeby żaden kolejny miesiąc życia przeleciał mi przez palce, jak ostatnie 3-4 lata (jestem tu 4,5 roku. jakaś masakra PRAWIE PIĘĆ LAT!!!!, czy to możliwe?.. aż liczyłam 3 razy..). Wracając - wręcz boję się to dokończyć, bo zgodnie z moim planem życiowym, musi się to wiązać ze zmianami.. i niby żyjąc tu powinnam być na to gotowa. Choć nie wiem czy da sie w życiu na cokolwiek nowego "być gotowym".
Wszystko zawsze okazuje się trudniejsze niż sobie wyobrażaliśmy. Czasem myślę sobie, że mogłam mieć zupełnie inna przeszłość. Łatwiejszą. Tylko przypadek spowodował, że żeby cokolwiek "osiągnąć" (jeśli w ogóle to tak można nazwać) musiałam sama sobie radzić. Mogłabym urodzić się np w rodzinie której nie brakuje kasy, a rodzice mają bardzo dużo czasu żeby skupić się na rozwoju "duchowym"dziecka i od dzieciństwa uczyć się języków (albo być przynajmniej świadomą, że to ważne), gry na czymkolwiek, studiować dziennie, być utrzymywaną przez rodziców, jeździć na wycieczki za granice (wakacje, ferie), być modnie ubraną, mieć kasę żeby gdzieś wyjść, nie porównywać się, o zbyt wiele nie martwić. Może wtedy teraz wkroczyłabym w swoją "dorosłość" przez pryzmat prawie kompletnie beztroskiej młodości. I większość ludzi choć (pewnie nie zdają sobie z tego sprawy) którzy żyją tu - tak właśnie przeżyło swoje pierwsze ćwierć wieku. Dla sporej części warszawiaków to standard, i oni najczęściej mówią "Ale masz fajnie, że mieszkasz bez rodziców". Tylko, że mi z rodzicami było też fajnie. W ich fajnie mieści się "powrót do domu o której chcesz i bark marudzenia" heh, jakby to cokolwiek miało wspólnego z życiem. Noi jak sobie tak myślę, że też mogłabym byś takim "dzieckiem szczęścia". Ale tego się nie wybiera, to los o tym decyduje. I teraz stojąc ze świadomością jakie są konsekwencje różnych własnych decyzji przed podjęciem kolejnej - się boję. Chciałabym doświadczyć bycia już "dorosłym szczęścia". W "dorosłości" już nie to co wcześniej decyduje o poziomie bezstresowości, zadowolenia, poczucia sensu i wartościowości wykorzystana czasu co wcześniej, ale za kilka lat to się okaże. Znów zrobię bilans i pragnę żeby był on inny. Żebym była dumna, że dobrze wykorzystałam kolejne pięć lat i że czas nie przeleciał mi przez palce. Jest tak wiele możliwości, o tak wielu rzeczach marze, o tylu wiem, że są najważniejsze że trudno zdecydować z zachowaniem równowagi. Można próbować po kolei różnych rzeczy, ale wtedy nie wiadomo jak wypadnie bilans. Nie chcę pisać wprost o czym myślę, ale mam skrajne pomysły. Jak zresztą zawsze hehe.
Czytałam trochę przeżyć ludzi, którzy szli drogami o których myślę i muszę przyznać, że moje wyobrażenia chyba mogą się rozmijać z rzeczywistością.
I teraz powinnam wrócic do pisania mojej ukochanej ostatniej strony. Żeby postawić w końcu kropkę nad i. I nie trwać ciągle w jednym etapie. "Coś się kończy, coś zaczyna" (jak pisał Sapkowski).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam postanowienie wcześniej wstawać i dobrze pożytkować ten czas. Dość trudne do zrobienia.
Najgorsze we wszystkim jest to, że nie zadowala mnie w prawie żadnej dziedzinie przeciętność (może poza ogólnie pojętym tematem ludzi). A jakakolwiek ponad przeciętność jest ponadprzeciętnie trudna do osiągnięcia. Co utrudnia osiąganie i stawianie rozsądnych celów a w efekcie kształtuje poziom samozadowolenia ;]
zagmatwałam i za duzo napisałam niniejszym idę prostować wlosy jutro muszę wcześnie wstać ;/
Podobno czytając co piszę tu można odnieść wrażenie że jestem zagubiona i raczej depresyjna :D Kto wie może coś w tym jest:P No ale może napiszę coś w temacie zapobiegliwie. Dużo łatwiej pisać o rzeczach które aktualnie Cię denerwują lub uszczęśliwiają. A że w ciągu miesiąca znajdą się 2 - 3 tematy odpowiednio nasycone emocjonalnie do opisania, o tych akurat piszę. A że najczęściej są to jakieś cięższe rozkminy, przyznaje mogą tak brzmieć.
ps. nie mam depresji, załamania, radzę sobie :D
Noi może dopiszę coś o anonimowości, jako że ostatnio się trochę upubliczniłam. Dla tych, którzy uważają ideę bloga za beznadziejną - nie zabronię nikomu tak myśleć - ale mogę dodać, że jestem daleka od opisywania dzień po dniu swoich przeżyć. Piszę o przemyśleniach, które jak ktoś mnie dobrze nie zna najprawdopodobniej i tak nie zostaną zrozumiane. Więc dużo swojego życia nie udostępniam, a pisać poprostu lubię.
Co prawda nie dokończyłam poprzedniego postu jeszcze, ale ta informacja musi się znaleźć w nowym.
Freedom!.
Dziś zaczyna się pierwszy dzień upragnionej od dawna wolności.
mam absolutorium, podpisaną pracę, so time to change.
plan na najbliższy czas - dokończyć wszystko co zaczęłam. dwa kursy, dwa języki - klika krótkich miesięcy. obrona. i będzie to freedom pełny. mam tyle pomysłów, że nie wiem co najpierw. mam nadzieję że zacznę teraz wolne, sensowne i wartościowsze życie. ćwierć wieku musiałam na to czekać. długo za długo ;)